Przecież tego szybowca tutaj wczoraj nie było! Jesteśmy już od tygodnia na lotnisku Warzazat w Maroko i doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie jest tak łatwo przetransportować tu szybowiec. To nie może być „lokales” bo o ile nam wiadomo w Maroko i w krajach ościennych nie ma klubów szybowcowych, więc trudno się ich spodziewać w promieniu co najmniej 500 km.
-Skąd więc on się tutaj wziął?
Pyta mnie Zdzisław – mój partner z Acusa.
Cała procedura załatwiania formalności związanych z przewozem sprzętu latającego trwa kilka miesięcy, a sam transport odbywa się w specjalnie skonstruowanych wózkach transportowych ciągniętych za samochodem. W każdym wózku jadą trzy szybowce. W sumie mamy ich tutaj sześć i każdy jest nam dobrze znany. Mamy trzy EB28 i 29, jednego Arcusa, jednego ASW22 i DG500. Błyszczą w porannym słońcu na tym komunikacyjnym bądź, co bądź lotnisku. Widok jest niecodzienny. Stoją zakotwiczone niedaleko wieży obok B737.
Ta samotnie stojąca jednomiejscówka to Ventus CM. Produkt niemieckiej wytwórni Schempp- Hirth sprzed prawie 20 lat. Obok niego krząta się, siwy, lekko przygarbiony starszy człowiek. Sprawdza kotwiczenia, dokładnie zakrywa owiewkę wypłowiałym pokrowcem, bierze pod pachę małą torbę i zmierza wprost do nas jakby nic nie robił sobie z nierealności tej sytuacji. Po krótkim powitaniu i wymianie uprzejmości dowiedzieliśmy się, że jest Niemcem i ma na imię Dieter. Zdzicho, zgodnie ze swoim zwyczajem od razu wypalił:
– Ile masz lat?
– Seventy nine. – Padła odpowiedź.
– Skąd się tutaj wziąłeś?
– Przyleciałem z Niemiec…..
Nie za bardzo chcieliśmy w to uwierzyć, bo przecież odległość jaka ewentualnie byłaby do pokonania to prawie 3 500 km, nie mówiąc o cieśninie Gibraltar, Alpach, górach Atlas, granicach, odprawach i wielu innych przeszkodach. Jak można tu przylecieć szybowcem i to jednomiejscowym? I wówczas Dieter opowiedział nam swój sposób na podróże szybowcem. Otóż, od co najmniej 15 lat Dieter traktuje szybowiec jako normalny środek lokomocji, a właściwie jak kamper… Do małej kabiny pakuje niezbędny sprzęt biwakowy – mały namiot, karimatę, kuchenkę, naczynia, konserwy, trochę ubrań, oczywiście mapy lotnicze i … podróżuje. Od lat podróżuje po całej Europie. Był już wielokrotnie we Włoszech, na Słowacji, w Hiszpanii, Francji, Danii a teraz zawitał do Maroko.
Im więcej opowiadał tym bardziej byliśmy pod wrażeniem jego niecodziennego upodobania. Wzbudził również w nas podziw swoją pogodą ducha, spokojem i jednocześnie nie widział nic niezwykłego w tym co robi. Oto siedemdziesięcio dziewięcio letni, rzec by się chciało, staruszek, jakby nigdy nic wsiada sobie do maleńkiego szybowca i leci na drugi koniec Europy, ba nawet do Afryki. Może jest to jakiś sposób na spędzanie czasu w powietrzu i podróżowanie jednocześnie?
Ostatnio natknąłem się na stronę poświęconą podróżowaniu szybowcem www.travelbyglider.eu.
Może jest to jakiś pomysł?
Ciekaw jestem Waszych opinii.
MS
szd
Fantastyczna sprawa!
ja
W Niemczech przechodzi się na emeryture i korzysta z zycia, u nas na emeryturze ledwo starcza na leki 🙁
MkJ
Wacek Kokot w ten sposób podróżuje po Polsce jantarem i jest częstym gościem na obozach KSS. Może już wkrótce będzie można poczytać relacje rodzimych turystów szybowcowych.