
Był jedyny w swoim rodzaju. Pełen humoru i zawsze skory do dowcipów. Dusza towarzystwa. A przy tym doskonały pilot z tą tak cenną intuicją lotniczą. Potrafił znaleźć noszenia tam gdzie nikt się nie spodziewał. Latał w sposób nieszablonowy, zdobywał medale mistrzostw Polski i świata. Wyszkolił całe zastępy adeptów szybownictwa. Był autorem niezliczonych anegdot, ale i sam stał się bohaterem wielu z nich. Jak mało kto kochał zwierzęta.
Staszek Kluk był jedyny i niepowtarzalny.
Opowiadał kiedyś swój sen: „…pogoda była słaba, Staszek nie mógł znaleźć noszeń. Dostrzegł natomiast drzewo, na którym przysiadł i poczekał na napływające chmury. Pod jedną z nich znalazł doskonałe noszenie, które uniosło go z drzewa i umożliwiło dokończenie przelotu…”
Dziś inna siła uniosła Staszka wysoko ponad chmury. Jego lot ma już odmienny cel.
Nam pozostawił niezapomniane wspomnienia, a tam gdzie teraz szybuje jest zapewne pogodnie i nieszablonowo.
Jurek Kolasiński